bytomirek bytomirek
449
BLOG

Hipokryzja dominuje !

bytomirek bytomirek Polityka Obserwuj notkę 9

 

Hipokryzja dominuje. Tytuł zainspirowany jednym z najciekawszych utworów wczesnego Pink Floyd „Astronomy domine”. Wspaniały, monumentalny utwór, dziś właściwie zapomniany. Szkoda, warto posłuchać i obejrzeć.

 

A teraz wracam „do naszych baranów”. (Jednak francuskie przysłowia czasami są skrojone na naszą , polską miarę, nieomal jak garnitur od Armaniego). Od jakiegoś czasu hipokryzja w Polsce zaczyna być wszechobecna. Myślę, że każdy myślący człowiek – a tych w Salonie24 nie brakuje – widzi to, nawet wówczas, gdy sam hipokrytą jest. Na początku zaznaczę, iż nie będę pisał o hipokryzji u Prawych i Sprawiedliwych, ani u ich Ukochanego Przywódcy, gdyż im więcej jej tam, tym lepiej dla... mnie. Pewnie zwolennicy Jarosława Polskę-Zbaw Kaczyńskiego pomyśleli pod koniec poprzedniego zdania, iż napiszę jako ostatnie słowo „Polska”. Nie, kochani, uważam, że Wasz idol, to zagrożenie dla demokracji w Polsce, gdy dorwie się do władzy. Cóż, jeśli się dorwie, to pewnie przeżyję a Polska przetrwa. Może trochę ośmieszona, pokaleczona, ale przetrwa. I – co chcę wyraźnie podkreślić – w czasie władzy Szefa PiS dalej będzie moją Ojczyzną, a Jarosław Polskę-Zbaw Kaczyński moim, nielubianym, ale moim premierem. Tyle tytułem wstępu.

 

Na początek przykład hipokryzji z dziedziny niepolitycznej. I to właśnie zdopingowało mnie do napisania niniejszej notki. Oto profesor Jan Hartman ogłasza wszem i wobec, że polską naukę drąży hipokryzja o potężnej sile rażenia. Sam przyznaje, że przez jakiś czas sam w niej uczestniczył. Tworzy nowe piękne słowo „profestytutka”. Profestytuką był sam prof. Hartman. Wreszcie poczuł się z tym tak źle, że postanowił przerwać milczenie i napisać o kretyńskim pomyśle masowego rozdawania tytułów „magister” na przedziwnych uczelniach, których powstało w Polsce na pęczki. Później jeszcze – w jakże lubianej w Salonie24 – Gazecie Wyborczej poszedł jeszcze dalej krytykując i właściwie dezawuując funkcjonujący – zresztą nie tylko w Polsce – system powszechnej edukacji z jego najbardziej porobionym pomysłem „umasowieniem” średniego wykształcenia.

W pełni popieram tezy prof. Hartmana. Sam stykam się z edukacją na różnych poziomach z racji wykonywanego zawodu. Kiedy dowiedziałem się pewnego razu, że jeden z moich podopiecznych, teraz już osoba pełnoletnia, człowiek z upośledzeniem w stopniu średnim, nie potrafiący sprawnie liczyć i czytać, nie mówiąc o czytaniu ze zrozumieniem, został uczniem jednego z tysięcy Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych, a później z dumą poinformował, że przygotowuje się do egzaminu maturalnego poinformowałem moich współpracowników, iż jeśli X zda maturę, to ja natychmiast po ogłoszeniu tego publicznie spalę się w proteście przed Ministerstwem Edukacji Narodowej. Na szczęście X nie zdał matury.

Oficjalnie zaś głosi się tezę, że to „umasowienie” szkolnictwa średniego oraz potężna liczba studiujących to wyjątkowe osiągnięcie Polski po 1989 r. Przepraszam, to pachnie hipokryzją na kilometry ! Przestańmy się sami oszukiwać ! Nie rozdawajmy „matur” w prezencie, aby poprawić statystykę ! Nie „produkujmy” taśmowo licencjatów i magistrów ! Wrócę jeszcze do swych doświadczeń. Od dobry kilkunastu lat mam szczęście – choć powinienem napisać raczej „nieszczęście – opiekować się studentami, odbywającymi praktyki zawodowe. Tych podopiecznych miałem blisko 30. Z tej liczby tylko 1 osoba nadawała się do pracy. Pozostali byli na poziomie gimnazjalnym, no może niektórzy licealnym. Co w tym wszystkim najgorsze, ta jedna osoba nadająca się do pracy od razu stwierdziła, że nie będzie pracować w zawodzie, mimo iż wykazywała olbrzymie zaangażowanie w realizowaniu zadań praktyki. Ci pozostali „olewali” praktyki i zapewniali, że będą pracować w zawodzie. Niestety, do mojego zawodu trafiają tylko tacy „olewacze”, na dodatek w większości jeszcze niekompetentni, mający jednak dyplomy licencjata, a nawet tytuł magistra. To wynik „umasowienia”. Koniec o hipokryzji w nauce.

 

Teraz – już krócej – o hipokryzji w polityce. Napiszę tylko o hipokryzji w Platformie Obywatelskiej, gdyż ona mnie boli najbardziej. Kilka dni temu, może nawet wczoraj, poseł Stefan Niesiołowski komentował spotkanie z profesorem Januszem Czapińskim w sposób sobie naturalny dezawuował tezy przedstawiane przez profesora Czapińskiego w „Diagnozie społecznej” – wyjątkowym na skalę polską badaniu potężnej grupy respondentów. Stefan Niesiołowski – również zresztą profesor – z dozą pewnego lekceważenia usiłował – bo nie wierzę, iż nie znał nazwiska – przypomnieć sobie nazwisko Autora „Diagnozy” przekręcając je w końcu. To dezawuowanie pracy Janusza Czapińskiego, osoby jak najdalszej od chęci „dokopania” PO jest przejawem hipokryzji niebezpiecznej. (Zresztą, która hipokryzja jest bezpieczna ?), bo pozwalającej zbliżać się do wygranej w kolejnych wyborach Prawych i Sprawiedliwych. Tej hipokryzji w oficjalnych wystąpieniach polityków PO jest oczywiście o wiele więcej, ale poprzestanę na tym przykładzie.

 

Na koniec o hipokryzji w polskim Kościele. Tu mógłbym pisać potężny elaborat z dziesiątkami przykładów, gdybym ograniczył się do hierarchów, a z setkami, gdybym włączył w to księży „niższego szczebla”. Szkoda czasu i Państwa, Czytelników, cierpliwości. Napiszę tu o moim „ulubionym” arcybiskupie. To przykład pokory, ubóstwa, delikatności, umiarkowania w jedzeniu, a zwłaszcza w piciu, wprost ideał hierarchy. Arcybiskup ten dał się ostatnimi czasy poznać jak miłośnik zwierzyny oraz ekolog najczystszej wody. Oto „zatrudnił” na swojej działce „ekologiczne” kosiarki. Chylę głowę przed arcybiskupem, gdyż jego dbałość o środowisko, o to, by nie zanieczyszczać środowiska spalinami z kosiarki jest godna pochwały. Dodatkowo te „zatrudnione” „ekologiczne” kosiarki w postaci trzech przemiłych danieli arcybiskup traktuje z równą miłością, jak swoich podwładnych. Sam, swą arcybiskupią dłonią karmi je kasztanami i żołędziami. Cóż, „ludzki człowiek”.

W tym przypadku, aż chce się wyć. Słysząc wypowiedzi arcybiskupa Głodzia, w których powołuje się on na słowa papieża Franciszka o ubóstwie zastanawiam się jak arcybiskup potrafi sam ze sobą przebywać.

 

Oba akapity „nie-naukowe” napisałem, bo boli mnie, że partia, która jawiła się, jako nadzieja z zerwaniem z „upartyjnianiem polityki” – jakkolwiek kuriozalnie to brzmi – zaczyna dławić się hipokryzją, a hipokryzja w Kościele, w moim Kościele, jest jeszcze boleśniejsza.

bytomirek
O mnie bytomirek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka