bytomirek bytomirek
552
BLOG

Do Prawdziwych Polaków prośba.

bytomirek bytomirek Polityka Obserwuj notkę 10

 

Od dłuższego już czasu w polskiej dyspucie politycznej – choć może określenie „dysputa” jest tu użyte na wyrost – ponownie funkcjonuje związek frazeologiczny „prawdziwy Polak” Definicję sformułował – jak sądzę – najprawdziwszy z prawdziwych Wielki Wizjoner, Najlepszy Prezes, Ukochany Przywódca, Jarosław-Polskę-Zbaw Kaczyński. Nie została ona ogłoszona expressis verbis, lecz była ona dookreślana sukcesywnie przez Naczelnego Językoznawcę – nie mylić z Wielkim Językoznawcą – podczas Jego licznych wystąpień publicznych. Jednej rzeczy jestem pewien – nie jestem Prawdziwym Polakiem. Jestem zwykłym Polakiem i jestemz tego dumny !Duma ta ma swe źródła w czasach PRL-u. To wówczas nie mieliśmy do czynienia z „demokracją” tylko z „demokracją socjalistyczna”, to wtedy funkcjonowała „sprawiedliwość dziejowa” zamiast najzwyklejszej „sprawiedliwości”. Zdecydowanie wolę wszelkie określenia wyzbyte dookreśleń. Nie wiem czy Szanowni PT czytelnicy zauważyli, ale te dookreślenia najzwyczajniej w świecie wypaczają treść zasadniczej części, tych prześmiesznych związków frazeologicznych. „Demokracja socjalistyczna” ma się tak do „demokracji” jak pięść do oka, „sprawiedliwość dziejowa” to zazwyczaj antonim „sprawiedliwości”.

 

Wróćmy teraz do przepięknego określenia „prawdziwy Polak”. Desygnaty tego określenia są ciągle odkrywane. Pierwotna, najbardziej prymitywna definicja określenia „prawdziwy Polak”, to byłozaliczenie się do kręgu bliskich współpracowników i wyznawców Zbawiciela Polski. Później nastąpił okres uszczegóławiania definicji. Robili to ludzie zaufani, których Wielki Wódz namaścił i dałcopyright dla tych działań. Był to okres w dziejach tej definicji, w której nikt spoza „wewnętrznego kręgu” partii prawych i sprawiedliwych nie miał prawa, ba nie śmiał nawet, sprzeciwiać się Wodzowi. Mijały lata i część ludzi „wewnętrznego kręgu” stała się, aż strach napisać, dysydentami. Nie wiem, czy ci dysydenci przestali być „prawdziwymi Polakami” w rozumieniu Prezesa – nie sformułował on tezy o utracie tego miana. Wypada więc stwierdzić, że w dalszym ciągu są jakimiś „prawdziwymi Polakami”. Ci dysydenci w dalszym ciągu parają się od czasu do czasu dookreślaniem definicji „prawdziwego Polaka”. Nie zauważyłem, aby Naczelny Językoznawca zabronił im to czynić. Doszedłem więc do wniosku, że nie ma czegoś takiego jakcopyrightna tego typu działania.

Do tej pory w żadnym razie nie mieściłem się w pojęciu „prawdziwego Polaka”. Nie mierziło mnie to, nie było mi niemiłe, powiem więcej – miałem to w głębokim poważaniu. (Mam nadzieję, że PT Czytelnicy zauważyli moją delikatność). Wnioskując, iż nie macopyright`u nauszczegóławianie definicjii j a wrzucę swój kamyczek do tworzącej się na naszych oczach definicji „prawdziwego Polaka”. Nie będę przytaczał ogólnie znanych warunków, które trzeba spełnić, aby zasłużyć na to miano. Jest to wiedza powszechnie dostępna zarówno zwykłym Polakom, jak i tym „prawdziwym”. Jak zauważyłem najpierw z niejakim niesmakiem, a potem z olbrzymią radością jeszcze jeden desygnat bycia tym „prawdziwym”, a więc jak sądzę „lepszym”od Polaka bez przymiotnika „prawdziwy”. Dlaczego – zapytacie PT Czytelnicy – z radością to skonstatowałem ? Otóż dlatego, że jak zauważyłem ci „prawdziwi Polacy” mają jedną cechę, które jest mi przebrzydła ! To „brak kultury” w niektórych kręgach – mam nieodparte wrażenie, iż w kręgach właśnie „prawdziwych Polaków” – nazywane „chamstwem”. Skąd ten wniosek ? Z obserwacji zachowań sporej grupy „prawdziwych Polaków” na Powązkach podczas uroczystości rocznicowych związanych z Powstaniem Warszawskim. To Oni wtedy – nie bacząc na miejsce i okoliczności, nie bacząc na tradycję polską, która nakazuje zachować powagę i powściągliwość w miejscach świętych, do których cmentarze, nawet te najmniejsze są zaliczane – epatują swoją „prawdziwą kulturą”. Prawdziwą, bo przystającą „prawdziwym Polakom”. Tylko, że kultura dla mnie jest jedna, zaś „kultura prawdziwa” jest antonimem „kultury”, jest przejawem jej braku, jest przejawem – mówiąc dosadnie – chamstwa.

Wniosek z tego wypływa jeden – chcesz być „prawdziwym Polakiem” musisz buczeć na cmentarzu, musisz wnosić okrzyki „skandal” oraz „hańba”, musisz gwizdać – czyli zachowywać się jak ktoś pozbawiony kultury. Jeśli tego nie czynisz – nie spełniasz definicji „prawdziwego Polaka”ergo nie jesteś „prawdziwy” ! Jestem osobą o dużej dozie empatii i potrafię wyobrazić sobie jak wielki, dyskomfortem dla tych, którzy chcą być „prawdziwi” byłoby pozbawienie ich tego określenia. Szanowni „prawdziwi Polacy” apeluję – więcej buczenia, więcej okrzyków na Powązkach, wtedy wasza „prawdziwość” będzie jeszcze bardziej „prawdziwsza”, a ten z was, który popisze się najgłośniejszym okrzykiem bądź buczeniem zasłuży sobie na zaszczytne miano „megaprawdziwego Polaka”.

 

Ja dziękuję.

 

 

P.S.

Najpierw zamierzałem napisać tę notkę w topnie poważnym. Doszedłem jednak do wniosku, że traktowanie poważnie tych indywiduów byłoby ich nobilitowaniem. Nie chcę ich nobilitować, dlatego znów kpię.

bytomirek
O mnie bytomirek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka